Wydaje się, że jeszcze nie tak dawno po raz pierwszy spotkaliśmy się w WKK Sport Center w tym sezonie. Od 12. sierpnia minęło jednak – wbrew pozorom – sporo czasu, a już zdążyliśmy nieco namieszać.

Rozgrywki 2019/2020 rozpoczęliśmy jako piąta drużyna poprzednich. W naszych szeregach zostali doświadczeni Jakub Koelner, Jakub Patoka i Michał Jędrzejewski. Wzmocnień dokonaliśmy w osobach Piotra Niedźwiedzkiego oraz Tomasza Prostaka. W trakcie okresu przygotowawczego dołączył do nas także Patryk Pułkotycki, a w listopadzie – Karol Nowakowski. Do tego momentu zdołaliśmy wygrać dziewięć spotkań, a polegliśmy czterokrotnie. Taki bilans daje nam trzecie miejsce w ligowej tabeli po pierwszej części sezonu zasadniczego.

Mieszanka wybuchowa

Gdyby Tomasz Prostak grał teraz w Prudniku (przypomnijmy – spędził tam trzy ostatnie sezony, będąc liderem tej ekipy) – miałby od siebie czterech starszych kolegów (Grzegorza Mordzaka, Adriana Mroczka-Truskowskiego, Marcina Srokę oraz Marcina Salamonika). Mimo że ma 31 lat, w naszej ekipie ma rolę „weterana”. Zatem najstarszego i najmłodszego zawodnika (Tomasza Madejskiego) dzieli 12 lat, 4 miesiące i 28 dni. Mamy także 41-centrymetrową różnicę między najwyższym (Piotrem Niedźwiedzkim) a najniższym (Tomaszem Madejskim) graczem. Wśród naszych koszykarzy mamy pięciu studentów oraz dwóch, którzy nie pochodzą z Dolnego Śląska. Zapytani przed sezonem o motywację odpowiadali podobnie – najbliżsi oraz nieustanna chęć rozwoju i osiągania celów. Ta mieszanka wybuchowa, spędzająca ze sobą co najmniej sześć dni w tygodniu w rytmie trening-mecz-odpoczynek – jeszcze przez najbliższe miesiące z pewnością da o sobie znać.

Nie taka liga straszna, jak ją malują

To prawda, że jest niezwykle wyrównana, a pisząc, że każdy może wygrać z każdym po prostu powieli się utarte już w tegorocznych rozgrywkach stwierdzenie. Jeśli już na początku rozgrywek byliśmy stawiani w roli faworyta, zwłaszcza u siebie, można było się zdziwić. Zaczęliśmy mocno – od wygranej w WKK Sport Center z Energa Kotwicą Kołobrzeg (102:82) – następie przegraliśmy w Prudniku, a w trzeciej minucie tamtego spotkania kontuzji doznał Jakub Patoka. Następnie powrót do siebie, by – jak myśleliśmy – odbudować się. W starciu z Miastem Szkła Krosno mieliśmy swoje szanse. W pierwszej połowie pozwoliliśmy zdobyć rywalom zaledwie 27 punktów i wydawało się, że mamy wszystko w swoich rękach. Zwolniliśmy grę, spadła intensywność, a zaliczony decydujący rzut Marcina Dymały dał rywalom jednopunktowe zwycięstwo 65:64. Dreszczowiec w Opolu to kolejny raz, gdzie zdobyliśmy ponad sto punktów (wygrana 105:102), jednakże to był ponowny sygnał, że jeszcze wszystkie klocki nie są ułożone. Po Krośnie, we Wrocławiu pokonał nas Rawlplug Sokół Łańcut, gdzie wychodziły nasze mankamenty – słabe zastawienie i wąska ławka (wtedy dała nam zaledwie 22 punkty przy 55 gości).

Mimo że zaczęliśmy rundę w kratkę, stabilizacja nadeszła już na początku listopada. Zwycięstwo kontrolowane z Tychami, potwierdzenie dobrej dyspozycji w meczu ze Słupskiem, a następnie wyjazdowy maraton. Zdobycie Pruszkowa, odpalenie dział w Lesznie, zburzenie wałbrzyskiej twierdzy, wrocławska intensywność w Kłodzku. W poprzednim sezonie  na tym etapie rozgrywek wygraliśmy zaledwie dwa mecze poza domem, a w całej rundzie zasadniczej – cztery! Reasumując, już teraz (w połowie rundy zasadniczej) mamy tyle samo zwycięstw (pięć), co w całym poprzednim sezonie, włączając w to play-offy. Dobra passa skończyła się w Łowiczu, gdzie przegraliśmy po dogrywce 107:111. Cieszmy się jednak z tego, co udało się wypracować, bo jest to spory krok.

Trzykrotnie zdobyliśmy powyżej stu punktów, zagraliśmy jedną dogrywkę. Dziewięciokrotnie double-double popisał się lider zespołu, Piotr Niedźwiedzki, który w tej rundzie przekroczył także barierę 1000 punktów zdobytych na zapleczu ekstraklasy. Jesteśmy najlepiej blokującą drużyną (śr. 4,8 bloki na mecz) oraz mamy najlepszą skuteczność z gry (49,3%). Jesteśmy drudzy, jeśli chodzi o asysty (śr. 19,7) oraz wymuszanie fauli (śr. 21,3). Do poprawy zdecydowanie mamy skuteczność rzutów trzypunktowych, bowiem na ten moment wynosi ona 32,6%; gorszą mają tylko Poznań i Kołobrzeg, czyli zespoły zamykające tabelę.

Niestety, po świetnie przepracowanym okresie przygotowawczym, podczas wrześniowego turnieju we Wrocławiu, ponownej kontuzji doznał Piotr Ścibisz, który teraz dzielnie wspiera nas z ławki. Mamy bardzo mocną wyjściową piątkę – czołowy gracz na swojej pozycji, Michał Jędrzejewski, wciąż robi postęp, ponadto swoją robotę wykonują Jakub Patoka, Tomasz Prostak  i Jakub Koelner, wychodzący w tem sezonie z ławki. Podstawowym graczem w rotacji stał się Michał Kroczak. Zawodnik, który w minionym sezonie spędził na parkiecie średnio nieco ponad 3 minuty, teraz gra ponad 23, notując średnio 7,4 punktów, 1,2 asystę, 1,1 zbiórkę.  Po zniknięciu z koszykarskiej mapy Polski Polfarmeksu Kutno, dołączył do nas 20-letni Karol Nowakowski. Kolejni gracze z młodszej ekipy, czyli Łukasz Uberna, Fryderyk Matusiak, Michał Sitnik, Patryk Pułkotycki, Tomasz Madejski, mają swoje szanse, a ich wsparcie z ławki będzie bardzo potrzebne w kolejnej rundzie.

Kolejny rozdział

Tak jak w II połowie XIX wieku zaczęło następować przejście z filozofii metafizycznej do postmetafizycznej, tak my wkraczamy w kolejny etap sezonu. Choć to porównanie z pewnością będzie idealnie pasować do postawienia kroku w fazie play-off, do której jeszcze daleko. Niemniej jednak – obyśmy mogli to stwierdzenie powtórzyć. Nie porywamy się z motyką na słońce, gdyż patrząc na obecną dyspozycję i to, że każdy zawodnik wchodzący na boisko jest wartością dodaną, mamy szansę na poprawę wyniku z poprzedniego sezonu. Do tego jednak jeszcze długa droga.

Drugą rundę rozpoczniemy w Kołobrzegu, a zakończymy u siebie meczem z Łowiczem. W roli gości czekają nas trudne spotkania chociażby w Krośnie, Słupsku, Łańcucie czy Tychach. Do WKK Sport Center Wałbrzych, Prudnik czy wspomniany Łowicz także nie przyjadą po porażkę. Każdy z zespołów w lidze wie już, mniej więcej, na czym stoi. Czerwoną latarnią niespodziewanie okazał się Biofarm Basket Poznań, do którego druga runda to walka o życie. Nie zapominajmy także o dość niemrawej rundzie Polonii Leszno, ekipie z Pruszkowa, czy balansującej na cienkiej linie Politechnice Opolskiej.

Większa koncentracja, przez co ograniczy się liczbę strat, poprawa dyspozycji rzutowej zwłaszcza zza łuku (a dobrych strzelców nam nie brakuje) i utrzymanie intensywności powinny sprawić, że druga runda będzie równie udana, co pierwsza. Część sezonu mamy już w nogach, ale mamy także ambicje, by udowodnić swoją siłę w tej lidze. Nasi szkoleniowcy, całymi dniami pochłonięci analizą i udoskonalaniu naszej gry i formy wiedzą, że ta mieszkanka wybuchowa, czyli WKK Wrocław nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.