Hit kolejki nie rozczarował. Ofensywne, wyrównane spotkanie. Thriller, o którego rozstrzygnięciu musiała zadecydować dogrywka, zakończył się szczęśliwie dla gospodarzy. Przegraliśmy w Łowiczu 107:111.
To była świetna pierwsza kwarta w naszym wykonaniu. Mecz rozpoczęliśmy zestawieniem: Michał Jędrzejewski, Jakub Koelner, Jakub Patoka, Łukasz Uberna, Piotr Niedźwiedzki. Trafialiśmy z półdystansu oraz spod kosza i mieliśmy małe serie 5-0. Obrona gospodarzy była nieskuteczna na naszych graczy. Trener Tomasz Niedbalski mocno stawiał w tym spotkaniu na ławkę i tak z bardzo dobrej strony pokazał się chociażby Fryderyk Matusiak (7 punktów), dla którego był to jak do tej pory najlepszy mecz na zapleczu ekstraklasy. Umiejętnie wymuszaliśmy faule. Chociażby po tej kwarcie już trzy na swoim koncie miał Mikołaj Stopierzyński, zdobywający średnio.
Nasze pewne i mocne otwarcie (25:14), nie podcięło skrzydeł rywalom, którzy w drugiej odsłonie tego spotkania zdobyli 36 punktów. Po naszej stronie w ataku obok Piotra Niedźwiedzkiego ciężar gry brał na siebie Michał Jędrzejewski. Świetną energię z ławki dał Michał Kroczak, który potrafił postraszyć zarówno zza łuku, jak i z półdystansu. W sumie nasz gracz zdobył 16 punktów. Na przerwę zeszliśmy, prowadząc 57:50.
Drugą część meczu otworzył celną trójką Przemysław Tradecki. Po naszej stronie do walki na deskach włączył się Jakub Patoka. Nasze niecelne rzuty, Seria 6-0 rywali, nasz punkt, a następnie punkty z dystansu zdobyte przez Arkadiusza Kobusa. To po nich gospodarze po raz pierwszy wyszli na prowadzenie (67:66). W tym spotkaniu stawaliśmy na linii rzutów wolnych 39 razy, z czego nie trafiliśmy 10 rzutów. Przed końcem kwarty zawodnicy z Łowicza zdobyli 7 punktów z rzędu. Po naszej stronie z wyskoku trafił Piotr Niedźwiedzki (81:77).
Musiały minąć dwie minuty kolejnej kwarty, by któraś z drużyn przełamała się w ataku i – dalej – obie grały cios za cios. Rzut jednak bardziej „siedział” naszym rywalom. Podopieczni Michała Spychały mieli szansę na zakończenie tego spotkania, jednakże wybroniliśmy ich posiadanie, a stoicki spokój przy oddaniu rzutu spod kosza zachował Michał Kroczak, doprowadzając tym samym do dogrywki (100:100).
Po trójce Jakuba Patoki wyszliśmy na prowadzenie (105:102), Dalej rywale popisali się serią 7-0. My mieliśmy swoje szanse, jednakże straty oraz niecelne rzuty oddalały nas od wygrania tego spotkania. Szalona i zacięta końcówka była skuteczniejsza w wykonaniu gospodarzy, którzy ostatecznie wygrali całe spotkanie 111:107.
Liderem łowickiej drużyny był Mikołaj Grod, gracz wielozadaniowy, autor 24 punktów, 19 zbiórek. Stawał 12 razy na linii rzutów wolnych i pomylił się raz. Po naszej stronie double-double uzyskali Piotr Niedźwiedzki (26 punktów, 16 zbiórek) oraz Jakub Patoka (16 punktów, 10 zbiórek). Rywale byli znacznie skuteczniejsi zza łuku – 11 trafionych rzutów (40,7%) przy 4 naszych (16,7%). Rozdaliśmy także mniej asyst (13-20). Walka na deskach toczyła się na podobnym poziomie z naszą przewagą (37-36). Obie ekipy popełniły 12 strat.
To był nasz ostatni mecz w 2019 roku. Pierwszą rundę kończymy z bilansem 9-4, plasując się na trzecim miejscu w tabeli. Ulegliśmy u siebie zespołami z Krosna i Łańcuta, zaś na wyjeździe przegraliśmy w Prudniku i teraz w Łowiczu. Zaznaczmy, że wygraliśmy ostatnie 7 spotkań z rzędu. Nieznaczna porażka to kolejna lekcja do wyciągnięcia przed drugą rundą.
KS KSIĘŻAK ŁOWICZ – WKK WROCŁAW 111:107 (14:25, 36:32, 27:24, 23:19, d: 11:7)
ŁOWICZ: Robak 26, Grod 24, Kobus 16, Samsonowicz 13, Stopierzyński 11, Ratajczak 8, Tradecki 8, Czyż 5, Świderski 0
WKK: Niedźwiedzki 26, Jędrzejewski 20, Patoka 16, Kroczak 16, Prostak 12, Koelner 8, Matusiak 7, Uberna 2, Pułkotycki 0