Czternaste zwycięstwo w sezonie stało się faktem. Dobra gra od początku spotkania pozwoliła na wygraną 88:79. W końcu – zdobyliśmy Łańcut!

Dzisiejsze spotkanie w Łańcucie rozpoczęliśmy w zestawieniu: Michał Jędrzejewski, Jakub Koelner, Michał Kroczak, Jakub Patoka i Piotr Niedźwiedzki. Od pierwszych minut staliśmy się napędzać grę. Także ofensywnie zaczęło się dla nas dobrze. Za to przez pierwsze 3 minuty gospodarze nie mogli się wstrzelić, my odpowiedzieliśmy trójką Michała Kroczaka (7:2). Już w połowie kwarty trener skorzystał z ławki, wprowadzając Tomasza Prostaka, Karola Nowakowskiego i Patryka Pułkotyckiego. Zza łuku trafił także Michał Jędrzejewski (16:9). Po lay-upie Rafała Kulikowskiego na remis po 23 spotkanie zaczynało się na nowo.

Kolejną połowę spotkanie rozpoczęliśmy trójką Jakuba Koelnera, który od początku meczu  prezentował się bardzo dobrze. Mimo że to starcie gospodarze zaczęli dość niemrawo, rozkręcali się. Trener Niedbalski sprawdzał naszych zmienników – ponownie pojawił się Karol Nowakowski, a po raz pierwszy zobaczyliśmy także Michała Sitnika. Rywale zaczęli agresywniej bronić, my popełnialiśmy błędy. Ofensywę trzymał w ryzach Tomasz Prostak. Nie rzucaliśmy seriami jak miało to miejsce w pierwszej kwarcie. Dla Sokoła pięć punktów z rzędu zdobył Szymon Szymański, doprowadzając do remisu po 41. Gracze Dariusza Kaszowskiego wyszli na pierwsze w tym meczu prowadzenie po trójce Bartosza Karolaka i z trzypunktową przewagą zeszli na przerwę (44:41).

To właśnie ten zawodnik rozpoczął trzecią kwartę meczu od akcji 3+1 dla swojego zespołu. W niecałe trzy minuty gospodarze wyszli na dziesięciopunktowe prowadzenie (54:44). Na przełamanie piłka z rąk Michała Jędrzejewskiego powędrowała na obwód do Jaka Koelnera. Nie do zatrzymania po stronie rywali byli Wieloch i Szymański. Michał Jędrzejewski przyzwyczaił nas już do napędzania gry, co zawsze przynosi efekty. Tak szybko jak gospodarze wyszli na prowadzenie, tak i my nie przespaliśmy momentu na odrabianie strat. Celny strzał zza łuku Tomasza Prostaka pozwolił nam wrócić na właściwe tory (58:57).

Wypracowaną przez nas przewagę trudno było odrabiać gospodarzom tego pojedynku. Czuliśmy jednak ich oddech na plecach. Na dwie minuty przed końcem wydawało się, że to my mamy więcej argumentów, by wygrać to spotkanie. I tak rzeczywiście było. Zdecydowanie wygraliśmy deskę 51-36, jednakże mogły martwić liczby strat (15 przy 6 rywali) czy punkty zdobyte z ławki – my zaledwie 13 przy 34 gospodarzy. Double-double popisali się Piotr Niedźwiedzki (18 punktów, 16 zbiórek) oraz Jakub Patoka (11 punktów, 13 zbiórek).

 

RAWLPLUG SOKÓŁ ŁAŃCUT – WKK WROCŁAW 79:88 (23:23, 21:18, 15:19, 20:28)

ŁAŃCUT: Szymański 22, Klima 12, Pawlak 11, Wieloch 11, Karolak 8, Zaguła 5, Kulikowski 4, Sewioł 4, Czerwonka 2, Ciechociński 0.

WKK: Koelner 24, Niedźwiedzki 18, Jędrzejewski 15, Prostak 13, Patoka 11, Kroczak 7, Nowakowski 0, Pułkotycki 0, Uberna 0, Sitnik 0